czwartek, 31 sierpnia 2017

Pan Jezus i pan Kowalski

Krótko dla niecierpliwych: należy pisać: Pan Jezus, Pan Bóg, a nie !pan Jezus, !pan Bóg.


Dla czytających drugi akapit

Gdy rozmyślamy o grzeczności językowej, ortografii i religii, możemy obserwować zmiany w kulturze i w tym, co się ma za wiedzę wspólną, powszechną, ogólną.
Niegdyś nie do pojęcia było zaakcentowanie [pan_buk], jak [pan_staś]. Było tak dlatego, że Pan Bóg (z akcentem na [pan]) traktowane było jako całość nazwy (abstrahujemy tu od rozważań biblijno-teologiczno-przekładoznawczych). Bóg to Lord, a nie Mister, powiedzmy to młodemu pokoleniu uczestników kultury globalnej, jeszcze częściowo polskojęzycznemu.
Teraz Biblia. Słowo PAN, niekiedy pisane po polsku w ten sposób, uznawane bywa za zamiennik Imienia Boga Najwyższego. I dlatego co najmniej przez duże P pisać je należy.
Dlaczego o tym piszę? Bo otwieram wywiad udzielony przez ks. Adama Bonieckiego pismu innemu niż Tygodnik Powszechny. I do czego dochodzi? Do tego, że ksiądz katolicki, niegdyś generał zakonu, wypowiada się na piśmie jak religijny ignorant. Oczywiście domyślam się, że wina leży po stronie ignorancji redakcji Gazety Wyborczej, ale niesmak pozostaje.